sobota, 12 lutego 2011

Kompromis ssie.

Przyjaciel i ukochany jest na swoim miejscu, co nieco mnie uspokoiło. Niedokładnie na swoim miejscu bo fizycznie jest u siebie w górach, ale mentalnie i psychicznie jest przy mnie. Kilkunastogodzinny kryzys skończył się na parapecie, mniej więcej o 3 nad ranem, po wielu przekleństwach, cichych łzach w końcu obydwa uparciuchy przyznały się do popełnionych błędów. Oboje zrobiliśmy krok w tył, tylko po to, żeby zrobić dwa w przód. I dzięki bogu bo gdyby to skończyło się w bardziej pokręcony sposób to byłabym niezaprzeczalnie załamana (?), przybita (?)... Żadne z tych słów nie oddają tego co by było, dlatego tak bardzo cieszę się, że jest jak jest.
Ostatecznie doszliśmy do kompromisu - bo przecież o to chodzi w związku (dojrzałym, prawym,szczerym i przyszłościowym). Co nie zmienia faktu, że nadal uważam, że kompromis ssie. Bo z mojej strony wygląda jakby on i tak był na plus, a z jego wręcz przeciwnie. I mimo wszystko gdzieś tam w środku zostaje to ziarenko niesmaku. Każda kolejna kłótnia, każda awantura, każde wykrzyczane przekleństwo zasiewa takie ziarenko. Byleby nic nie wyrosło z tego nie dobrego, bo przecież zaraz obok temu, po każdym takim kryzysie na pokładzie uświadamiamy sobie jak ważni dla siebie jesteśmy, ile dla siebie znaczymy i jak istotne jest, żeby tego nie zaprzepaścić. Więc w ostatecznym rozrachunku to nie wiem w końcu czy kłótnie są złe, czy dobre, czy wnoszą coś do związku, czy wręcz przeciwnie - sprawiają, że się wypalamy.
Jeśli chodzi o mnie to od wczorajszego wpisu zmieniło się tylko to. Cała reszta nadal jak najbardziej aktualna. Boli mnie w klatce piersiowej, kaszlę jak czterdziestoletni palacz, boli mnie brzuszek, każdy mięsień, każda kosteczka. Denerwuje mnie nawet dźwięk klawiszy, który sama wywołuję.
A. No i nadal mam znp, więc fukam dziko na każde stworzenie, które próbuje się do mnie zbliżyć.
Okresie przybądź wreszcie!

2 komentarze:

  1. przynajmniej dzieciak będzie się z ojcem wychowywał :p. a tak poważnie to będzie dobrze :*.

    OdpowiedzUsuń
  2. To w żaden sposób nie jest zabawne -.-

    OdpowiedzUsuń