niedziela, 2 stycznia 2011

Niech Ci będzie, czyli dementi notki poprzedniej.

Co by nie było to na wstępie czuję się zobowiązana sprostować parę kwestii z ostatniego wpisu. Otóż pisałam, że Sylwester będzie:
a) beznadziejny
b) głupi (bo ludzie głupi, bo Ł. głupi, bo trzeźwość głupia)
c) a wszystko będzie na NIE.
A cóż się okazało? Nie dość, że było fantastycznie, to jeszcze okazało się, że alkohol wcale do śmiania niekonieczny, a i zabawniej śmiać się przez trzeźwe spojrzenie na pijane towarzystwo. Towarzystwo jak się okazało do tańca i do różańca. Dosłownie. I nawet mi się ta atmosfera udzieliła, bo o 6.00 rano, w Nowy Rok chciałam w śniegu, w mrozie lecieć do kościoła na poranną mszę razem z góralkami z towarzystwa. I pewnie bym poszła, gdyby nie to, że mój Ł. biedaczek spał jednym oczkiem tylko i ciągle budził się cały obolały, więc zostałam i dzielnie trzymałam go za łapkę (on sobie upodobał trzymać mnie za włosy nie wiedząc czemu i za każdym razem gdy chciałam się podnieść to ściskał przez sen mocniej rękę i sprowadzał mnie z powrotem do poziomu). Jednym słowem wkroczyłam w nowy rok w szampańskim nastroju i mimo tego co pisałam ostatnio jestem nadzwyczajnie pozytywnie nastawiona.

 A jak już przy tym pozytywnym nastawieniu jesteśmy, to istotne jest też to, że postanowiłam złożyć parę postanowień, co by sobie komfort życia poprawić. Robiłam tak samo parę lat temu, ale nici z tego wyszły. Powtarzam sobie jednak, że tym razem dam radę i zrealizuję moją mini-listę. Tak więc, przykazania na rok 2011 dla Ma-rudy, brzmią następująco :
1. Nie będziesz niedobra, wredna, niegrzeczna, ironiczna bez wyraźnego powodu dla swojego mężczyzny, znanego bliżej jako Ł.
2. Schudniesz, o pani.
3. Nie będziesz trząść portkami na stoku i w końcu odważysz się zjechać na dół cało na dwóch nartach, przy wtórze wiwatującego Ł.
4. W czerwcu spełnisz swe wielkie marzenie i zobaczysz Coldplay na żywo, co więcej spędzisz cały OPENer FESTIWAL świetnie się bawiąc bez żadnych zgrzytów i nieprzyjemności.
5. Sumiennie nauczysz się przepisów drogowych, znaków (i taryfikatora punktów karnych i mandatów), oraz jak najbardziej przyłożysz się do jazd po pięknym mieście Królów Polski, a dzięki temu docelowo zdasz Prawo Jazdy za pierwszy razem (nie za drugim, ani trzecim).
6. Jeśliś spełniła przykazanie piąte to nie trudno będzie Ci obrócić się w tym roku do Laskowej i z powrotem, samodzielnie, prowadząc dwuślad zwany samochodem. Mknij więc A4'órką pod wiatr i razem z nim.
7. Będziesz wierna swojemu egzemplarzowi Villeego i w przeciągu nadchodzących dwunastu miesięcy zagłębisz całą wiedzę w nim zawartą równocześnie tworząc najlepsze notatki do matury rozszerzonej z biologii 2012 w dziejach ludzkości, ku potomnym.
8. Doprowadzisz do tego, by w końcu ziściło się niespełnione marzenie o Zakopanym i Krupówkach.
9. We wrześniu podejmiesz najlepszą i najważniejszą decyzję w swoim życiu, tą która ostatecznie będzie krokiem ku wielkiej przyszłości i spełnianiu marzeń.
10. Ale przede wszystkim pamiętaj abyś dzień w dzień patrzyła w lustro z uśmiechem i pamiętała, że nie jesteś sama, bez względu na wszystko i wszystkich wokół.
*11. Nigdy więcej nie zaniedbasz bloga i będziesz pisać na nim wszystko to co istotne, co mniej istotne, co duże, co małe, co zwróciło Twoją uwagę, co bolało, co wkurzyło, rozgniewało - absolutnie wszystko. Bo oczyszczenie jest dobre, zdrowe i prawidłowe.

Jak widzicie moje przykazania są nad wyraz...narcystyczne i egoistycznie. Nie mniej jednak w ostateczności prowadzą do mojego rozwoju, a przecież właśnie o to chodzi, prawda? 
A jak wygląda wasz dekalog** 2011 roku?
*nie mogłam o tym nie wspomnieć
**w moim wypadku deka+mono

1 komentarz:

  1. I to mi się podoba! I ja żadnych postanowień nie mam - jak zawsze. Może to, że z moim Klopsem będę się odchudzać - muszę go pozbawić sporej ilości kilogramów, a i mnie jeszcze kilka zgubionych nie zawadzi :) A reszta? Hym... postaram się być szczęśliwa :) Czego i Tobie Moja Droga życzę.

    OdpowiedzUsuń